niedziela, 16 listopada 2014

Fifth

     Kolejne minuty mijały, a Rachel wcale nie zdawała się 'wyluzować'. Trudno się jej dziwić. Siedziała właśnie w towarzystwie Niall'a i jego przyjaciół - blondynki o krótkich włosach, której na imię było Shey, szatyna o niebieskich oczach czyli Louis'a, jego dziewczyny Eleanor, która również była szatynką i chłopaka o ciepło miodowych oczach, którego niestety imienia nie zapamiętała.
     Wszyscy zdawali się być mili, jednak dziewczyna wiedziała, że pomaga im też w tym wypity przez nich alkohol. Być może, jeśli ona też wypiłaby drinka bądź dwa byłaby bardziej skrupulatna aby poprowadzić z nimi dłuższą konwersację.
     -A więc, Ruby, skąd jesteś?-spytała dziewczyna Louis'a.
     -Z Holmes Chapel-odpowiedziała.
     Znów między nimi zapanowała cisza.
     -Jak długo mieszkasz w Londynie?-tym razem pytanie zadał Niall.
     Rubinowowłosa odwróciła głowę w jego kierunku i przyjrzała mu się. Jego niebieskie oczy miały teraz barwę oceanu, blond włosy zaczesane były do góry, a kolczyk w brwi połyskiwał w blasku kolorowych świateł.
     -Od roku-kolejny raz udzieliła odpowiedzi.
     -Studiujesz?-dopytywał.
     -Tak.
     Wiedziała, że taka rozmowa nie ma sensu. Musiała coś wymyślić. Teraz!
     Odwróciła głowę w stronę wejścia do klubu i kiedy jakaś dziewczyna weszła do środka odezwała się:
     -Moja znajoma przyszła. Miło było was poznać, ale teraz muszę już iść-wstała ze swojego miejsca i strzepała niewidzialny kurz ze swojej sukienki.
     -Ciebie też miło było poznać. Mam nadzieje, że jeszcze się zobaczymy-Shey posłała jej ciepły uśmiech.
     -Tak, też mam taką nadzieje-wymusiła sztuczny uśmiech i odeszła.
     Podążała w stronę baru, gdzie usiadła owa dziewczyna. Kiedy była już u celu przysiadła się na krześle obok.
     -Hej, możesz udawać, że się ze mną witasz?-spytała.
     -Okey-dostała odpowiedź, a po chwili przytulała nieznajomą-Rozumiem, że jest tu ktoś od kogo chciałaś się uwolnić.
     -Tak, przepraszam, że padło na ciebie, ale musiałam coś wymyślić.
     -Spokojnie, znam to uczucie. Jestem Ronnie-wyciągnęła w jej kierunku dłoń.
     -Rachel-rubinowowłosa uścisnęła jej rękę.
     -A więc, przed kim uciekasz?-spytała brunetka.
     -Widzisz ten stolik za mną, który jest pod ścianą i siedzi tam trzech chłopaków i dwie dziewczyny?-spytała na co jej towarzyszka pokiwała głową-To właśnie od nich, a dokładniej jednego z nich-dodała.
     -Wiesz, chciałam ci powiedzieć, że jakiś wytatuowany blondyn właśnie odszedł od tego stolika i idzie w naszą stronę.
     Ciemnooka tylko westchnęła.
     -Zatańczysz ze mną?-usłyszała po chwili tuż przy swoim uchu.
     Wykonała twarzą gest wołający o pomoc ze strony Ronnie.
     -Przepraszam cię, ale byłoby to niegrzeczne z mojej strony gdybym porzuciła moją znajomą-powiedziała w jego stronę.
     Dopiero wtedy chłopak uniósł głowę i spojrzał na siedzącą naprzeciwko brunetkę.
     -Myślę, że się nie obrazi-szepnął do ucha Ruby.
     -Nie byłabym tego taka pewna-odparła.
     -Pozwolisz, jeżeli zabiorę twoją koleżankę na jeden taniec?-tym razem zadał pytanie nowo poznanej przez Rachel dziewczynie.
     -Ale tylko jeden-odpowiedziała mu.
     Niall uśmiechnął się tryumfalnie i złapał dłoń brązowookiej. Pociągnął ją w kierunku parkietu, a panna Hart jęknęła w duchu. Dlaczego akurat ona?
     W głośnikach dało się słyszeć piosenkę Calvin'a Harris'a i Ellie Goulding - Outside. Spoceni już ludzie poruszali się w jej rytm. Większość dziewczyn ocierała się o swoich partnerów tym samym pobudzając ich zmysły.
     Blondyn zatrzymał się i złapał ją w tali przyciągając do siebie. Zarzucił sobie jej rękę na szyje i poruszył jej biodrami. Rachel dała za wygraną i zaczęła tańczyć. W końcu miał być to tylko jeden, głupi taniec.
     -Wcale nie znasz tej dziewczyny-usłyszała nad sobą.
     Spojrzała do góry na swojego towarzysza. Przerażał ją fakt, że chłopak ma około 1.85 m, a ona tylko 1.72 m. To było niesprawiedliwe!
     -Słucham?
     -Mówię o tej brunetce, która jest, niby, twoją znajomą. Nie znasz jej. To był tylko pretekst aby się od nas uwolnić. Aby uwolnić się ode mnie.-prychnął.
     -Skąd niby takie wnioski?-spytała.
     -Gdybyś ją znała, nie podałabyś jej ręki po tym jak się przytuliłyście-odpowiedział-Nie rozumiem tylko dlaczego chcesz mnie spławić. Czyżbyś bała się zabawić?
     -Ja?-spytała retorycznie.
     I żeby udowodnić temu dupkowi, że nie ma racji, odwróciła się do niego tyłem i zaczęła poruszać tyłkiem przy jego kroczu.
     -No dalej, przecież to ja nie umiem się bawić-powiedziała.
     Jak na zawołanie chłopak dołączył do jej dzikiego tańca. Nawet nie wiedząc kiedy, przetańczyła z nim pół wieczora.

~*~

     -Muszę się napić-starała się przekrzyczeć muzykę.
     -Chodź-kolejny raz tego dnia została pociągnięta za rękę.
     Kilka kroków później znajdowali się przy barze. Chłopak przywołał kelnera ruchem dłoni, a po chwili złożył zamówienie:
     -Dwa razy wódka z colą.
     Mężczyzna za ladą wykonał polecenie i postawił przed nimi dwie szklanki z napojem. Niall wyciągnął z tylnej kieszeni portfel i zapłacił za trunki. Jeden z nich podał Ruby, a drugi uniósł do góry,
     -Za świetny wieczór-powiedział.
     -Za świetny wieczór-dostał odpowiedź i szeroki uśmiech.
     Stuknęli szklankami o siebie, a później opróżnili ich zawartość. Był to już może piąty napój z procentami, który tego wieczoru wypiła rubinowowłosa. Zdecydowanie alkohol pomógł jej w zniesieniu obecności blondyna. Być może też nawet jej to odpowiadało. Chłopak przy bliższym poznaniu nie był aż tak zły, jednak nadal nie pałała do niego większą sympatią. Owszem intrygował ją i był przystojny, ale był też wkurzający i bardzo ją irytował. Miała co do niego mieszane uczucia.
     -Która godzina?-spytała.
     Niall wyciągnął telefon i spojrzał na ekran.
     -Dwadzieścia po północy-odpowiedział.
     -Będę się zbierać.
     -Zadzwonić po taksówkę?
     -Jeśli możesz-odpowiedziała.
     -Wyjdźmy na zewnątrz.
     Przeciskali się przez tłum ludzi, ale wreszcie wydostali się z klubu. Kiedy wyszli na zewnątrz uderzyła w nich fala chłodnego powietrza.
     Blondyn wykonał telefon i oznajmił, że taksówka powinna być za pięć minut.
     Po upłynięciu tego czasu auto zatrzymało się przy chodniku. Chłopak otworzył drzwi i wskazał ruchem głowy, aby wsiadła. Tak też zrobiła.
     -Pamiętaj o mojej koszulce-powiedział i uśmiechnął się.
     -A jeżeli jej nie wypiorę to co wtedy?
     -Jeśli jej nie wypierzesz to się przekonasz-odpowiedział i zamknął drzwi samochodu.
     Patrzył jeszcze przez chwilę za odjeżdżającym pojazdem, a potem wrócił do klubu z uśmiechem na ustach.


~*~

     Godzina 16.00 zbliżała się wielkimi krokami. Dłonie Rachel pociły się z minuty na minutę coraz bardziej. Nie wiedzieć dlaczego, strasznie denerwowała się przyjściem Niall'a. Chlopak miał być u niej za 7 minut, a ona nie wiedziała jak zareaguję na jego widok. Bądź co bądź, spędziła z nim cały wczorajszy wieczór.
     Zastanawiało ją jedno: dlaczego Hope nie przyszła. W końcu wyglądała na dziewczynę, która dotrzymuje danego słowa. Ewentualnie coś jej wypadło, ale nawet wtedy mogła wysłać chociaż sms'a.
     Rozmyślania Ruby przerwał dzwonek do drzwi.
     -A jednak wie gdzie mieszkam-powiedziała do siebie.
     Przemierzyła salon i mały korytarz, aż znalazła się przy wejściu. Przekręciła zamek i otworzyła drewnianą powłokę. Tak jak się spodziewała. Stał przed nią wysoki blondyn. Włosy jak zwykle zaczesane do góry, a wszystkie kolczyki były na swoim miejscu.
     -Hej-powiedział.
     -Hej.
     Zapanowała między nimi cisza. Wpatrywali się w siebie nawzajem, tak jakby chcieli zapamiętać każdy detal swoich twarzy. Aby móc go potem odtwarzać w głowie miliony razy.
     -Wyprałam twoją bluzkę-pierwsza ciszę przerwała Rachel.
     -To dobrze-odpowiedział.
     -Pójdę po nią.
     Rubinowowłosa odwróciła się do niego tyłem i powędrowała do łazienki. Wzięła złożoną w kostkę koszulkę i wróciła z nią pod drzwi. Niestety nie zastała tam chłopaka.
      -Niall?-spytała.
     -Oglądam twoje zdjęcia-usłyszała z salonu.
     Przeszła do ów pomieszczenia, a pierwszym co rzuciło jej się w oczy, było zdjęcie,  na którym widniały dwie, uśmiechające się dziewczyny, trzymane przez blondyna.
     -Ładna. Kto to?
     -Moja przyjaciółka-odpowiedziała i podeszła do niego.
     Wyrwała mu ramkę z rąk i odstawiła na miejsce.
     -Twoja bluzka-wręczyła mu materiał.
     -Dzięki. Będę się zbierać, nie mam zbyt dużo czasu.
     -Jasne-odprowadziła go do wyjścia i otworzyła mu drzwi.
     Chłopak przekroczył próg mieszkania i na odchodne powiedział jeszcze:
     -Do zobaczenia. Ach, i nie martw się, jesteś od niej ładniejsza.



~*~

      Reszta wakacji minęła dość spokojnie. Ruby nie widziała się w tym czasie z Niall'em. Niestety z Hope też. Dziewczyna nie pisała, a Rachel nie chciała być nachalna.
      Pierwszy dzień szkoły przyszedł nie ubłagalnie szybko. Kiedy jej budzik zadzwonił chciała rzucić nim o ścianę, ale się powstrzymała. Szkoda budzika.
      Niechętnie wygrzebała się z łóżka, a następnie ubrała. Założyła na siebie kremową koszulę w niebiesko-żółto-czerwono-czarną kratę, szaro-kawowe spodnie, które były 3/4 i brązowe, skórzane półbuty na obcasie. Kręcone włosy pozostawiła rozpuszczone, a  oczy podkreśliła czarną kreską i tuszem.
      Chwytając po drodze jabłko wyszła z mieszkania. Chwilę później pod budynek podjechało srebrne Porsche Carrera. Tak, blondynka miała całkiem wysoki standard życia. Niemniej jednak w przyjaźni dziewczyn pieniądze nie grały roli.
      -Wsiadaj-usłyszała głos Tay i zajęła miejsce w samochodzie.

      Zajęcia minęły bardzo szybko. Nauczyciele się nie zmienili, nikt nie zrezygnował ze studiów. Wszystko było po staremu.
     -Widzimy się wieczorem?-pytanie wypłynęło z ust Rachel.

     -Jasne. Wpadnę do ciebie po 18.00, okay?
     -Okay-odpowiedziała.
     -Do zobaczenia, misia-pożegnał ją ciepły uśmiech przyjaciółki.
     Ciemnooka weszła do kawiarni, w której umówiła się z Hope. Tak, dziewczyna napisała do niej sms'a z prośbą, aby się spotkały. Przepraszała, iż nie stało się to na imprezie, ale niestety coś jej wypadło.
      Rachel odszukała wzrokiem różowowłosej, a kiedy udało jej się to zrobić, podeszła do stolika przy którym siedziała.
     -Hej-powiedziała na przywitanie.
     -Cześć-usłyszała odpowiedź.
      Odsunęła krzesło i usiadła na nim. Uśmiechnęła się w stronę towarzyszki i zagadnęła:
      -Wreszcie się spotykamy. Już myślałam, że nie będziesz chciała się ze mną zadawać.
     -Nie, oczywiście, że nie-odpowiedziała szybko.
      Kilka sekund później przy ich stoliku pojawiła się kelnerka.
     -Poproszę duże espresso.
     -A dla ciebie?-skierowała pytanie do Hope.
     -To samo.
     Rozmawiały przez następne kilka minut. Niestety panna Richardson nie była tak rozmowną osobą, jak Ruby. Na pytania odpowiadała krótkimi zdaniami, bądź jedynie 'tak' lub 'nie'. Jednak Rachel nie chciała się poddać. Miała w planach poznać tą dziewczynę i to za wszelką cenę.
     -Hart?-usłyszała za sobą.
     Znała ten głos. I to bardzo dobrze. Odwróciła głowę w tamtą stronę i doznała wielkiego szoku.
     -Styles?-również zapytała nie dowierzając własnym oczom.
     Ale to było pewne. Stał przed nią, we własnej osobie Harry Styles. Dokładnie ten sam Styles, którego zna od jakichś 10 lat.
     Szybko opuściła swoje miejsce i wpadła w ramiona chłopaka. Pachniał miętą, tak jak zapamiętała.
     Kiedy się od niego oderwała, powiedziała:
     -Zmieniłeś fryzurę.
     -Tak. Grzywka mi się znudziła-odpowiedział i zaśmiał się.
     Ach, ten jego uśmiech!
     -Co ty tu robisz?
     -Stwierdziłem, że czas wrócić na stare śmieci. Wiesz przecież, że mieszkałem w Londynie przez kilka lat. Moja mama zgodziła się, abym przeniósł się do tutejszej szkoły i wynajął mieszkanie. Więc oto jestem.
     -Jej, tak dawno cię nie widziałam. Będziemy musieli nadrobić stracony czas!-powiedziała z entuzjazmem-Może się do nas przysiądziesz? Jestem tutaj ze znajomą-kiwnęła głową w stronę dziewczyny.
     Brunet przeniósł wzrok w tamtym kierunku. Przeskanował ją od góry do dołu, a na jego ustach wykwitł delikatny uśmiech.
     -Znamy się, prawda Honest?





___________________________________________________________
Heej! Publikuje nowy rozdział, który mam nadzieje się Wam spodoba. Proszę o komentarze z opinią :D

poniedziałek, 10 listopada 2014

Fourth

Kiedy Harry puścił w końcu rękę Hope, znajdowali się w samym środku ciemnego lasu. Z każdej strony dochodziły lekkie szmery, a świst wiatru muskał gałęzie drzew, jak w amerykańskich horrorach. Różowowłosa cała się spięła, ale po chwili zamknęła oczy i wypuściła powoli powietrze. Musiała przyznać, że w tym miejscu było coś kojącego i przerażającego jednocześnie. Błoga cisza, która na ulicy wielkiego miasta jest jedynie marzeniem oraz ciemność, która kryje wszelkie sekrety tego świata. Chłopak usiadł na pobliskiej górce i przyglądał jej się kątem oka. Dziewczyna wolała unikać bezpośredniego kontaktu wzrokowego, więc spoczęła nieco niżej niż on i położyła głowę na kolanach.
- Więc? Jak masz na imię? –zagadnął ją zielonooki, a Hope zagryzła nerwowo wargi.
-Ho..Honest! – wymyśliła szybko panna Richardson, a potem zamknęła usta i sama zaczęła się zastanawiać, dlaczego nie powiedziała mu prawdy. Miała wrażenie, że jeżeli Harry pozna jej imię, to wydarzy się coś niemożliwego. Coś, czego do tej pory nie chciała brać pod uwagę.
Albo raczej coś, co przywróciłoby jej całą przeszłość, z którą walczyła tyle lat.
- Honest? Twoi rodzice muszą być bardzo kreatywni – uśmiechnął się zielonooki, a Hope spuściła wzrok. – Mieszkasz tu od zawsze? – zagadnął ją chłopak, usilnie próbując podtrzymać konwersację z małomówną dziewczyną.
- Tak- odpowiedziała dziewczyna. Harry westchnął i oblizał wargi.
-Ja też tu kiedyś mieszkałem, to były piękne czasy. Jednak, nic w życiu nie trwa wiecznie. – powiedział, a z jego zamglonych, pięknych oczu skrytych pod niesamowicie długimi rzęsami dało się wyczytać smutek. Hope zerknęła na niego, ale kiedy podchwycił jej spojrzenie i uśmiechnął się pokrzepiająco, zasłoniła się kurtyną włosów. Usłyszała szelest łamanych gałęzi, a po chwili obok niej niemal w parę sekund zmaterializował się chłopak. Złapał jej podbródek i po raz kolejny tego dnia zmusił do spojrzenia w swoje hipnotyzujące tęczówki. Różowowłosa była pewna, że Harry wie, jak działa na innych i skrupulatnie to wykorzystuje.
- Zauważyłem, że twoje włosy są świetną obroną przed kontaktem wzrokowym.-mruknął chłopak wprost do jej ucha, a dziewczyna zadrżała instynktownie. – ale nie martw się, już ja się o to zatroszczę, że nie będziesz w stanie oprzeć się patrzeniu na mnie- mrugnął do niej, a Hope odsunęła się w tył, na co Harry perliście się zaśmiał.
Chłopak otrzepał kolana i wstał z zamiarem odejścia, lecz w tym momencie złapała go mała dłoń, skutecznie mu to uniemożliwiając. Harry podniósł ze zdziwieniem brwi, ale nie odezwał się. Widział tylko różowy czubek głowy, wbijający spojrzenie w ziemię.
- Dlaczego? – jedno wyszeptane słowo, które jeszcze bardziej zbiło zdezorientowanego chłopaka z tropu.
- O co pytasz? – chłopak przeklinał w myślach fakt, że nie może zobaczyć wyrazu twarzy dziewczyny.
- Dlaczego musiałeś  opuścić to miejsce, skoro było dla ciebie takie ważne? – wyszeptała rózowowłosa i zaryzykowała delikatne spojrzenie na chłopaka, który uśmiechnął się cierpko.
- Nie wszystko zależy od naszych upodobań – mruknął i odwrócił się, przemierzając kilkoma krokami sporą odległość. Hope energicznie wstała obawiając się, że samotnie nie będzie w stanie znaleźć wyjścia z tego ciemnego lasu. Nigdy nie miała znakomitej orientacji w terenie. Pobiegła za oddalającą się sylwetką chłopaka i patrzyła w dół, żeby się o nic nie potknąć, aż nagle z impetem uderzyła w coś przed nią. Upadłaby, gdyby Harry w porę jej nie złapał.
-  Naprawdę sądziłaś, Honest, że bym cię tu zostawił? Naprawdę, nie znasz mnie ani trochę. – powiedział szorstko i puścił jej przedramię, które ściskał wyjątkowo mocno i dziewczyna musiała je rozmasować. Zaczęła się zastanawiać, co spowodowało, że Harry nagle stracił humor. Czy pytanie o przeszłość było dla niego aż tak ważne? Wiedziała, że nie powinna do tego wracać, ale to było ważne też dla niej.

Musiała się dowiedzieć, czy to ten sam Harry, którego znała w dzieciństwie i przez którego cierpiała tyle lat. 



Ostatnie dni wakacji minęły Hope błyskawicznie. Po nietypowym spotkaniu w lesie wróciła zmęczona do domu i od razu poszła do łóżka, ale na złość nie zmrużyła oka przez całą noc. Roztrząsała każde słowo chłopaka i próbowała udowodnić samej sobie, że nie ma on nic wspólnego z jej dawnym przyjacielem.
Weekend spędziła słuchając jak brat opowiada o swojej dziewczynie i czytając wiele książek, bowiem miała zaległości w nowościach. Jednak kiedy wakacyjny relaks dobiega końca, zbliża się ten depresyjny moment w życiu każdego ucznia.
Dzwonek zadzwonił punktualnie o siódmej, a w tej samej minucie Hope wydała jęk rozpaczy. Przez ostatnie trzy dni nie było mowy o tym, aby zwlekła się z łóżka przed jedenastą, więc jej rozgoryczenie sięgało zenitu. Niechętnie zwlekła się z łóżka, ubrała i uczesała, a potem zeszła na śniadanie. Rodziców różowowłosej nie było już w domu, jednak na stole czekał jeszcze ciepły omlet. Dziewczyna wzięła parę kęsów, a następnie odłożyła talerz do zmywarki, uprzednio wyrzucając resztę jedzenia.
- Takie marnotrawstwo powinno być karane - mruknął zrezygnowanym tonem Thomas, który nagle pojawił się w drzwiach prowadzących do kuchni. Ziewnął przeciągle i przetarł zaspane oczy, a Hope uśmiechnęła się do niego. Był jedyną osobą w jej życiu, która umiała przywołać prawdziwy uśmiech na twarzy nieśmiałej dziewczyny. Podszedł do lodówki i wyciągnął sok, a drugą ręką potarmosił fryzurę siostry, za co został skrzyczany. Hope chwyciła torbę i szybkim krokiem skierowała się do szkoły.


Budynek, który właściwie nie wyróżnia się niczym specjalnym. Sypiący się czerwony tynk, skrzypiące parkiety, które są dumą dyrektora, oraz uczniowie. Ludzie, którzy zauważą każdy twój najmniejszy błąd i będą cię tym gnębić do końca twoich dni w tym miejscu. Szkoła.
Różowowłosa podbiegła zmachana do swojej szafki i bezskutecznie próbowała ją otworzyć.
- Co do..- zaczęła mówić, ale zamknęła się, kiedy tajemnicza postać stanęła obok niej.
- Odsuniesz się od mojej szafki? - rozbawiony ton głosu zmusił ją do spojrzenia na jego właściciela, którym okazał się pan hipnotyzujące oczy. Dziewczyna otworzyła szerzej oczy i jeszcze raz spojrzała na numer szafki.
Szlag. 
- Wybacz - szepnęła i przesunęła się o jedną szafkę w bok, robiąc przy okazji miejsce dla chłopaka. Podczas zabierania książek na chemie zastanawiała się, jakim cudem trafił akurat do tej szkoły.
- Serwus - zasalutował jej z uśmiechem na pożegnanie, a ona skuliła się pod nadmiarem wściekłych spojrzeń pięknych koleżanek z jej klasy. Miała pojęcie, że jest niezwykle przystojny, na dodatek ubrał się tak samo cudownie jak w tamten wieczór, ale nigdy nie przypuszczała, że odezwie się do niej w miejscu publicznym. I to w tak przyjacielski sposób.
Jego zmienność humorów była podejrzana.

Na przerwie śniadaniowej o zielonookim chłopaku było już głośno, więc z każdego kąta sali dało się usłyszeć "Harry Styles".  Ten człowiek wpasował się do tej szkoły w trzy godziny lekcyjne, więc kiedy wszedł na stołówkę otoczony wianuszkiem dziewczyn i usiadł razem z piłkarzami, nikogo to nie zdziwiło. Hope wzięła swoją ulubioną sałatkę i sok pomarańczowy, a potem usiadła w rogu, wraz z ludźmi podobnymi do niej. 
- Hej - szepnęła, a Amy, Lauren i Jared uśmiechnęli się do niej na powitanie. To nie tak, że byli przyjaciółmi. Można powiedzieć, ze wszyscy byli na równie niskiej pozycji w hierarchii szkolnej, aby siedzieć razem. Amy była nieco pulchną brunetką o zamiłowaniu do pieczenia, Lauren nosiła czarne, okrągłe okulary i aparat na zęby, który pokazywała ciągle przez nieschodzący z jej twarzy uśmiech, a Jared był rudowłosym geniuszem. Nie mieli wiele wspólnego, dlatego posiłki jedli zazwyczaj w kompletnej ciszy.
Różowowłosa skubała sałatę, jednocześnie rzucając ciągłe spojrzenia w stronę Harry'ego. Chłopak śmiał się z czegoś, a dwie mocno umalowane blondynki uśmiechały się do niego zalotnie. Hope ścisnęła mocniej widelec, nie wiedząc czemu. Kiedy spojrzała na Jareda posłał jej rozbawiony uśmiech, więc spuściła wzrok. Do końca posiłku wpatrywała się w blat stołu, a kiedy usłyszała piknięcie telefonu,wyciągnęła go z kieszeni spodni. Thomas napisał jej, że przeprasza, ale wróci później do domu.  Jest to równoznaczne z tym, że Hope musi znaleźć sobie zajęcie przez trzy godziny, ponieważ nie wzięła kluczy ze sobą. Zirytowana odeszła od stołu, a na jej nieszczęście w samym wyjściu zderzyła się z jedną z wielbicielek zielonookiego. Blondynka spojrzała na nią wściekłym wzrokiem, jakby zaraz miała się na nią rzucić.
- Masz jakiś problem? - niemal krzyknęła rozzłoszczona blondynka, a różowowłosa szepnęła ciche "przepraszam" i spuściła głowę. Dłonie splotła ze sobą i zagryzła nerwowo wargi, jak zawsze w stresujących ją sytuacjach. Dziewczyna zaczęła się słownie wyżywać na Hope, aż zwróciła uwagę większej części stołówki. W pewnym momencie przed swoimi stopami nieśmiała dziewczyna zobaczyła tak dobrze znaną jej parę butów.
- Clary, już dobrze, przecież nic wielkiego się nie stało.-uspokoił blondynkę Harry i pogłaskał ją po włosach. Zielonooki spojrzał z rozbawieniem w stronę Hope i puścił jej oczko, a potem wyszedł z wciąż użalającą się nad sytuacją blondynką. Dziewczyna dygotała i rozejrzała się delikatnie po sali.
Niemal wszystkie pary oczu wpatrywały się w nią.
Przestraszona ilością gapiów, Hope szybko opuściła tamto miejsce i skierowała się w stronę holu z szafkami. Otworzyła ją i przejrzała się w lusterku wiszącym na granatowych drzwiczkach. Miała rumieńce i przerażone spojrzenie, a oddech przyspieszony.
- Dobra, ratuje cię z opresji już drugi raz, a ty dalej mi się nie odwdzięczasz. Za trzecim razem mogę się już nazywać twoim księciem z bajki?- usłyszała sarkastyczny ton, a kiedy zamknęła swoją szafkę, jej obawy się potwierdziły. 
Harry stał i podpierał się łokciem o swoją szafkę, przygryzając delikatnie wargę i uśmiechając się łobuzersko, z tajemniczym błyskiem w oku.

***
Hej moi drodzy!
Wiem, że skopałam, ale trochę sytuacja mi się pokomplikowała w szkole i nie mam dostępu do komputera :( 
Wiem, że rozdział krótki i niesprawdzony, ale nie miałam dużo czasu na zapisanie tego wszystkiego.
Wiem, że was zawiodłam z czasem! 
OBIECUJĘ, że od następnego się poprawie !
Do następnego!<3